Po co płacić składkę w polskim systemie ubezpieczenia społecznego?

Autor: Paweł Lechowski 6/2/2010 7:15:00 PM Ilość odsłon: 8613 Kategoria: cudowne uzdrowienia ZUS

Jeżeli ktoś płaci składkę przez 20 lat, a potem raptem choruje i nie może dostać renty, to po co płaci on tę składkę? Polski system ubezpieczenia społecznego jest jednym z najgorszych w Europie. Decyzje związane z przyznawaniem rent   podejmowane są przez biurokratów w ZUS często wbrew opinii lekarzy.   Lekarz orzecznik na zbadanie jednej osoby musi przeznaczyć od 30 do 45 minut, co pozwala mu skontrolować dziesięć osób dziennie. Obecnie w ZUS pracuje 180 lekarzy orzeczników, jeśli każdy w ciągu miesiąca zbadałby 210 osób, to znaczy, że skontrolowaliby ponad 37,8 tys. ludzi. A w ciągu roku 453,6 tys. Podam parę przykładów skandalicznych decyzji ZUS.

1) ZUS w Rawiczu odebrał renty ciężko chorym osobom i posłał je na bezrobocie. Lekarz wydający orzeczenia, nie miał litości nawet dla pacjenta, którego sąd wcześniej ubezwłasnowolnił. Chory na schizofrenię, kobieta z upośledzeniem umysłowym i ubezwłasnowolniony przez sąd mężczyzna z dnia na dzień zostają uznani za zdrowych. – Jeden z trojga pacjentów, którzy w ostatnim czasie zostali uznani za zdolnych do pracy, cierpi na ciężką schizofrenię z religijnymi urojeniami. Razem z jego matką włożyliśmy wiele trudu w to, aby załatwić dla niego rentę, którą teraz stracił po kilkuminutowym spotkaniu z ZUS-owskim lekarzem – mówi lekarz psychiatra.
 
2) 40-letni dziś Mariusz Sobkowicz z trudem się porusza. Ma zaniki pamięci i cierpi na epilepsję. To skutki wypadku sprzed ponad 17 lat. Ale ostatnio lekarze ZUS stwierdzili, że jest zdrowy i nie należy mu się renta. Nagle, w opinii urzędników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, cudownie ozdrowiał.
 
3) – Zostały mi jeszcze trzy, cztery lata życia – mówi Artur Malinowski, chory na raka. – ZUS, wbrew opinii lekarzy orzeczników, nie chce mi jednak przyznać renty.
Chory ma usuniętą nerkę i nadnercze. Lekarze stwierdzili również przerzuty na wątrobie i płucach. Artur Malinowski wystąpił w maju 2001 r. o przedłużenie mu renty. Po ponad dwóch latach dostał jednak odpowiedź odmowną. Argumentem dla ZUS był fakt, że minęło 18 miesięcy od ustania poprzedniego świadczenia, a w tym czasie pan Artur nie pracował.
Nieistotne natomiast było to, że chory czekał na odpowiedź aż 24 miesiące.
– Ponieważ chodzę na chemioterapię, lekarze zabronili mi wykonywania jakiejkolwiek pracy fizycznej – opowiada. – Nie mogę więc pracować w swoim warsztacie samochodowym, który przez wiele lat pozwalał mi utrzymać rodzinę.
 
Od 2005 r. od decyzji lekarza orzecznika można się odwołać do specjalnej komisji ZUS. W komisjach odwoławczych przynajmniej jeden lekarz powinien znać się na chorobie, na którą cierpi badany. Przed wprowadzeniem dwuinstancyjności ZUS przegrywał blisko połowę spraw w sądach pracy. Teraz jest o wiele lepiej, bo do wyższej instancji odwołuje się tylko 10 procent pacjentów. To jest faktyczny powód wprowadzenia dwuinstancyjności: utrudnienie w dostępie do sądu, stworzenie pozorów obiektywnej oceny stanu zdrowia pacjenta. Oceny dokonuje ZUS-owski lekarz - biurokrata   pod dyktando Departamentu Orzecznictwa ZUS. Ludziom ciężko chorym odbiera się rentę. Ludziom cierpiącym na szereg schorzeń, którzy nie są w stanie pracować i na dodatek mają problemy z funkcjonowaniem w życiu codziennym. Decyzje ZUS-u są niezgodne ze stanem faktycznym i dopiero sąd przywraca uprawnienia rentowe. ZUS liczy na to, że cierpiący i schorowani ludzie nie  zdecydują się na toczenie sporu  w sądzie.   

Aktualności

Najnowsze

Najczęściej czytane

Zaproszenie do Sądu (odsłon: 346657)

 Ilość odsłon:7871796